W Rumunii zakochałam się już parę lat temu, kiedy pierwszy raz ją zobaczyłam. Już wtedy wiedziałam że tam wrócę, że pomimo tego, iż za każdym razem gdy wyjeżdżam, wybieram nowe miejsca, wiedziałam, że Rumunia to kraj do którego chcę wracać, bo jest tam naprawdę ogrom miejsc, które warto zobaczyć. Przede wszystkim kraj ten ma do zaoferowania to, co w podróżach przemawia do mnie najbardziej.
Atrakcje Rumunii
Po pierwsze całe mnóstwo gór, w tym Karpaty, których aż 55% znajduje się właśnie w Rumunii. Góry Rodniańskie / relacje tutaj, tutaj i tutaj /, Apuseni, Fogaraskie, Bucegi, Parang, Bihor itd.
I najpiękniejsza jest w nich ich dzikość. Nawet w Górach Parang, czy Fogaraszach, przez które przebiega – odpowiednio Transalpina i Trasa Transfogaraska jest nieporównywalnie mniej ludzi niż w naszych Bieszczadach, nie mówiąc już o Tatrach. Góry Parang podziwiałam jedynie z okien samochodu, przemierzając właśnie wspomnianą Transalpinę, ale w Górach Fogaraskich wybraliśmy się na krótki szlak i pomimo, że wokół budek z pamiątkami, schroniska i Jeziora Balea było sporo turystów, to już na szlaku, gdy trochę się oddaliliśmy było ich dosłownie kilku.
W Górch Apuseni czy Rodniańskich spotkaliśmy dosłownie pojedyncze osoby. Są to więc góry dla osób które chcą odetchnąć czystym górskim powietrzem i nacieszyć się pięknem tego co dookoła bez potrzeby oglądania innych ludzi, a jeśli nawet się jacyś napatoczą to są to tacy sami miłośnicy jak my 😉
Rumunia obok cudnych gór oferuje też inne piękne miejsca stworzone przez naturę – wąwozy jak np. Wąwóz Turda, czy zdecydowanie bardziej turystyczny ale jak najbardziej warty zobaczenia Wąwóz Bicaz / relacje tutaj i tutaj /, jeskinie jak np. Jaskinia Niedźwiedzia (Peştera Urşilor), zapadlisko Groapa Ruginoasa, przełom Dunaju na pograniczu z Serbią, który pomimo deszczowego dnia zrobił na mnie ogromne wrażenie, wulkany błotne nieopodal wsi Policiori stanowiące ewenement na skalę europejską, cudne wybrzeże Morza Czarnego, które uwielbiam.
Oprócz cudów natury Rumunia to też niezwykły, kolorowy folklor, tradycje które w wielu miejscach są bardzo żywe i miejsca stworzone przez człowieka warte poświęcenia im uwagi. I choć takie atrakcje mniej mnie przyciągają to wesoły cmentarz w Sapante zrobił na mnie wrażenie, a odwiedzenie kopalni soli w Turdzie sprawiło wiele radości.
I oczywiście jest to tylko skrawek tego, co Rumunia oferuje. Skrawek, który podczas moich trzech wizyt zobaczyłam, który mnie zachwycił i przez który chcę tam wrócić kolejny raz.
Obozowanie na dziko w Rumunii
Po drugie możliwość rozbijania namiotu na dziko. W Rumunii jedynym ograniczeniem w rozbiciu namiotu w dowolnym miejscu są jedynie tereny parków narodowych, w których występują wyznaczone miejsca, gdzie można biwakować, jednak nie wierzę, aby ktoś wędrujący z plecakiem dostał mandat za rozbicie namiotu gdzieś nieopodal szczytu. Poza tym nie ma żadnych ograniczeń i każde miejsce (jeśli tylko nie jest to teren prywatny bez zgody właściciela) jest dobre aby zanocować. Jedyne, czego na ogół przestrzegałam, to wybieranie miejsc odludnych, ale to też głównie dlatego, iż takie bardziej mnie cieszą. Choć zdarzyło się mi dwa razy spać na posesji gospodarzy – raz za drobną opłatą – dosłownie kilka lei, innym razem jedynie za „dziękuję”.
Być może dla wielu osób nie ma kompletnie żadnego znaczenia nocowanie na dziko, ale dla mnie ma ogromne. Uwielbiam, kiedy nikt nie nakazuje mi gdzie mogę a gdzie nie rozbić swojego namiotu i spędzić noc. Uwielbiam moment, kiedy zobaczę uroczą polankę, miejsce z pięknym widokiem na rozciągające się wokół góry i to, że mogę w każdej chwili podjąć decyzję – tak, tutaj zostajemy. Bo czy może być coś piękniejszego, niż znalezienie właśnie takiego miejsca i podziwianie cudnych krajobrazów siedząc przez namiotem i sącząc wieczorne, zimne piwko, albo po przebudzeniu otworzyć namiot i zobaczyć jak budzi się dzień, a słońce wynurza się znad otaczających gór 🙂 To jest właśnie ta wolność którą uwielbiam i której nie jest w stanie dać nic innego.
Rumunia – kraj otwartych i życzliwych ludzi
Po trzecie niesamowita, wyjątkowa uprzejmość i życzliwość mieszkańców Rumunii. Być może nie wspomniałabym o tym, gdyby nie fakt, że Rumunii są stereotypowo strasznie przez Polaków krzywdzeni. Problemem jest, że Polacy mylą Rumunów z Cyganami, których w Rumunii jest naprawdę niewielu. W ciągu trzech wizyt w Rumunii – każda po 9 dni – 2 czy 3 razy spotkałam żebrzących Cyganów. Wcale nie więcej niż gdziekolwiek indziej. Po moim pierwszym wyjeździe, gdy opowiadałam gdzie byliśmy, reakcja była często jednakowa – „ale gdzie? U tych żebrzących brudasów?” na co rzadko udawało mi się powstrzymać złość i nie powiedzieć czegoś zbyt dosadnie. Bo naprawdę, w żadnym kraju nie spotkałam się z taką uprzejmością jak tam. Jednym z przykładów może być sytuacja, gdy będąc nad Morzem Czarnym rozbiliśmy na klifie niedaleko domów – kwater do wynajęcia, właścicielka jednego z nich podeszła do mnie – a ja, jak to polacy mają w zwyczaju spodziewając się że mnie opierniczy, że tak blisko jej domu się rozbiliśmy – niesamowicie się zdziwiłam, kiedy mnie zapytała czy mamy skąd brać czystą wodę, bo jeśli nie, to możemy do niej przyjść napełnić butelki. Byłam w szoku! Takiej uprzejmości się nie spodziewałam. Innym razem kiedy szukaliśmy miejsca na nocleg, gospodarze z jednego z domów zaproponowali własne podwórko. Może mam złe zdanie o polakach, ale nie wierzę, żeby w naszym kraju coś takiego było możliwe.
Wszystko to sprawia, że Rumunia zawładnęła moim sercem i jest miejscem gdzie chcę wracać. Jej sielskie, cudne krajobrazy sprawiają, że mogłabym tak usiąść, podziwiać i zatopić się w jej błogości. Wszystko mnie tam zachwyca – nawet krowy biegające środkiem ulicy i świnie wypasające się wolno na łąkach. Rozbraja kot – z piękną czarną sierścią – napotkany na szlaku, wysoko – prawie na 2000 m – towarzyszący nam spory kawałek drogi i łaszący się do naszych nóg, czy pies – „przewodnik”, który „oprowadzał” nas po wąwozie. Niesamowity jest pan jadący furmanką polną drogą, nieopodal której rozbiliśmy nasz namiot, machający do nas i uśmiechający od ucha do ucha. I nawet napotkani Polacy (o których za granicą niestety mam na ogół kiepskie zdanie) są nad wyraz życzliwi, przyjaźnie nastawienie i naprawdę miło się z nimi rozmawia. Dlatego, za każdym razem, gdy wyjeżdżam z Rumunii już w głowie mam plan, gdzie pojechać i co następnym razem będę chciała zobaczyć.
Oj chcę tam być <3
polecam i to bardzo! wydawać by się mogło że kraj mało gościnny i mało dostępny. nic bardziej mylnego. a cuda natury na każdym kroku 🙂
cudne widoki
ja nawet w polskich gorach nie bylam a co dopiero rumunia
To polecam odwiedzić, bo polskie każde są cudowne 🙂
Już wiem , gdzie pojedziemy w przyszedł roku kontynuować naszą bałkańską podróż 🙂
biorąc pod uwagę jakie góry lubisz najbardziej to polecam Fogarasze 🙂
Lubię każde góry 😀 i myślę, że zahaczymy nie tylko o Fogarasze 🙂 czekam dalsze relacje i zdjęcia 🙂
A w rumuńskich górach najpiękniejsze to, że dzikie i niezadeptane. Do mnie mocno przemówiły Bucegi, mimo ze byłam tam tylko 1 dzień. I mam nadzieje ze wrócę 🙂
Jeszcze nigdy w Rumuni nie byłam, ale od jakiegoś czasu „chodzi mi po głowie”. Mam nadzieję, że niedługo zrealizuję plan 🙂 Jest pięknie!
baaardzo polecam i trzymam kciuki żeby plan udało się zrealizować. jest nam ogrom miejsc do zobaczenia. w razie potrzeby, mogę coś podpowiedzieć 😉
Po takiej rekomendacji muszę koniecznie odwiedzić Rumunię! :))
niezmiernie się cieszę, że taki efekt wywołałam! a Rumunia naprawdę jest cudowna i w zasadzie każdy znajdzie tam coś dla siebie 🙂
bylismy w tym roku na krótkim wypadzie i jako fani gór, musimy stwierdzić, że trzeba tam koniecznie wrócić dla tych widoków i braku ludzi:)
koniecznie, koniecznie 🙂 chociaż z założenia nie wracam już w odwiedzone raz miejsce, to wiem że moja trzecia wizyta w Rumunii na pewno nie była ostatnią. tam jest po prostu przepięknie! a ilość gór i pustych szlaków jest ogromna więc naprawdę jest w czym wybierać.
Piękna ta Rumunia. 🙂
Pierwsze zdjęcie zachodzącego słońca magiczne. <3
I Wesoły Cmentarz robi wrażenie – ciekawe podejście do tematu.
fakt, wesoły cmentarz jest niesamowity.
a wschody słońca w górach to coś, co uwielbiam chyba najbardziej 🙂
Bardzo ciekawy, bogaty i prosty (bez zbędnych informacji) blog.
Rzeczywiście Rumunia wymiata. Przejeżdżaliśmy samochodem wracając z Bułgarii z noclegiem w Shigishoarze – polecam 🙂
W tym roku muszę coś zaplanować.
Dzięki za inspirację.
Pozdrawiam serdecznie
Piotrek
dzięki wielkie za miłe słowa.
a jeśli mój blog zainspirował do wyjazdu w tamte rejony i pomoże w zaplanowaniu podróży to jest mi tym bardziej miło 🙂
pozdrawiam również
W drugiej połowie sierpnia pakujemy namiot i ruszamy pierwszy raz do Rumunii. Jedziemy z naszym 8 letnim synem. Planujemy 10-12 dni , po drodze noclegi na Słowacji i Węgrzech. Docelowo morze, ale koniecznie chcemy się powłóczyć nie tylko po wybrzeżu. Podpowiesz gdzie i co warto zobaczyć?
trochę ciężko doradzać, kiedy nie wiem jakie są Wasze preferencje, ale postaram się coś podpowiedzieć. Dla mnie najpiękniejsze są góry, a Rumunii są dwie cudne trasy wysokogórskie – Transalpina, czyli droga nr DN67C łącząca Sebes z Novaci i przecinająca Góry Parang i druga – Trasa Transfogaraska, czyli droga nr DN7C przecinająca Góry Fogaraskie. Transalpina – wyżej położona, jednak większe wrażenie robi Transfogaraska. Jesli będziecie mieć czas – polecam obie!
Dalej z atrakcji górskich, ale bez wchodzenia na szlak – Góry Bucegi, a tam z miejscowości Bușteni możliwość wyjechania kolejką linową na Babele. Jednak coś, co polecam dużo bardziej niż stanie w kolejce do kolejki – możliwość skorzystania z offroadowej wycieczki po górach. W niedalekiej odległość od kolejki linowej stoją panowie, którzy takie wycieczki organizują. Nie da się ich nie zauważyć – stoją z planszami w rękach, na których pokazują co można w ciągu zobaczyć. Świetna sprawa i myślę że ośmiolatkowi bardzo przypadnie do gustu.
Z miejsc mniej górskich – wulkany błotne nieopodal wsi Policiori. Są naprawdę niesamowite, a jadąc nad morze – praktycznie po drodze.
Natomiast będąc nad morzem warto jest wybrać się do Delty Dunaju. Nam osobiście się udało, ale czytałam, że jest naprawdę piękna i warto zobaczyć ją na własne oczy.